• 16 kwietnia, 2017

„Na ringu najpierw walczymy z….”

„Na ringu najpierw walczymy z….”

Ma dwadzieścia jeden lat. Najpierw brał udział w walkach amatorskich, teraz przeszedł na pełne zawodowstwo. Walczył tam, gdzie trafia mało kto – w Chinach na prestiżowej Gali WLF! Bartosz Zając z klubu Halny Nowy Sącz wysoko stawia sobie poprzeczkę i uparcie dąży do celu. Co jest tym celem i jak chce go osiągnąć, zdradza w wywiadzie z Magdaleną Kościółek.

Czym dla ciebie był wyjazd do Chin na Galę WLF?
Bartosz Zając: Dla mnie było to dużym osiągnięciem. Zawsze marzyłem, aby wziąć udział w walce finałowej na mistrzostwach Polski, a dostałem się do tam, gdzie mało kto tafia. Nie ma wielu takich młodych zawodników jak ja, ale przewijają się. Poza tym oprócz mnie na WLF nie było wówczas innych Polaków. Jeżeli ktoś z Europy walczy na WLF, jednej z dwóch największych azjatyckich organizacji, to musi by dobry i jest to duże wyróżnienie.

Jak podsumujesz walkę?
BZ: Miałem walkę wieczoru na WLF, gdzie przede mną walczyli bardzo znani zawodnicy z wieloma tytułami. Dostałem szansę, ale walkę, która była w kat. wagowej do 75kg, przegrałem z lokalnym zawodnikiem Yangiem Kushan na punkty: dwa do jednego. W trzeciej rundzie odjęto mi punkt. Pojedynek był zacięty i pierwszy raz po walce czułem duże zmęczenie. Dałem z siebie wszystko. Dwie pierwsze rundy w narożniku słyszałem, że wygrywam. Wiedziałem jednak, że jeżeli nie skończę przed czasem, nie wygram na punkty. Postawiłem wszystko na jedną kartę i poszliśmy na mocną wymianę i przegrałem. Teraz cierpliwie czekam na rewanż w przyszłości. Gala odbyła się w Chińskim mieście Zhengzhou.

Jak w ogóle zaczęła się twoja przygoda z kickboxingiem?
BZ: To było dziewięć lat temu. Biliśmy się z bratem i moja mama przywiozła mnie tutaj: „Jak chcesz coś udowodnić, to idź!”. Ze strachem wszedłem i zacząłem trenować. Tak już zostało.

Czy od początku planowałeś pójść w zawodowstwo?
BZ:
Moim celem było być Mistrzem Polski, co udało mi się osiągnąć. Międzyczasie, zanim z trenerem Łukaszem Pławeckim postanowiliśmy, że pójdę w zawodowstwo, zdobyłem kilka tytułów. Nie żałuję decyzji, ponieważ jest to niesamowita przygoda. Zawodowstwo wiąże się jednak z poświęceniem po całości. Można amatorsko się bawić, wyjść na dziewięć minut i kopać siebie, który wcześniej skończy. To jest fajne, szybkie, ale to nie jest to. Moim celem jest to, by na ścianie w pokoju zawisł u mnie Pas Mistrza Świata. Nie wiem, kiedy tego dokonam, wiem, że zdobędę ten pas. Jest to kwestią czasu, nie spieszy mi się jednak.

Co jest twoim największym osiągnięciem, jak do tej pory?
BZ:
Na pewno zaproszenie i walka na Gali WLF w Chinach czy zeszłoroczna walka na Mix Fight Gala. Oprócz tego, z większych osiągnięć to: zdobyłem Pucharu Świata K-1, Mistrzostwo Polski K-1, trzy raz byłem Vice-Mistrzem Polski K1\Low-Kick, zostałem brązowym medalistą Mistrzostw Świata K-1 oraz brązowym medalistą Mistrzostw Europy K-1.


Jak wyglądają twoje przygotowania do walk?
BZ:
Na dwa tygodnie przed pojedynkiem to są już luźne treningi po jednym dziennie, który trwa czasem tylko 40 minut. Przygotowania trwają cały czas, ponieważ codzienne trenuję, muszę dbać o dietę. Największe przygotowania są trzy – cztery tygodnie przed walką. Mam wtedy po dwa treningi dziennie przez sześć dni, bez niedzieli, kiedy odpoczywamy. W program treningowy zaliczają się także obozy np. w Niemczech czy Holandii. Tydzień przed walką zbijamy wagę, regulujemy dietę, ponieważ każdy kilogram ma znaczenie.

Jesteś stosunkowo młodym zawodnikiem. Czy z twojej perspektywy wiek zawodnika ma znaczenie?
BZ:
Wiek ma znaczenie. Siła zawodnika przychodzi z wiekiem, a doświadczenie i spokój siedzi w naszej głowie. Co sobie wyobrazimy, tak będzie. Nie da się opisać słowami, co czuje zawodnik na ringu. To trzeba poczuć. Wielu ludzi myśli, że łatwo jest wygrać w te dziewięć minut, że wygrana to jak pstryknięcie palcami. Nie jest tak. Walka to sprint. Walcząc na ringu, mierzymy się ze swoimi myślami, z tym że ktoś chce skończyć z tobą, a ty z nim. Na ringu najpierw walczymy z samym sobą, a potem z przeciwnikiem. Choć tak naprawdę walka z sobą zaczyna się dużo wcześniej, nawet na tydzień przed walką. Sytuacja jest prosta: to siedzi w twojej głowie albo sobie z tym poradzisz albo nie.

Nie tak dawno skończyłeś szkołę. Jak godziłeś naukę z treningami? Myślałeś o tym, by zostać trenem?
BZ:
Chciałem trenować kickboxing, więc nauka zeszła na drugi plan. Z tego powodu nie miałem problemów z pogodzeniem treningów i szkoły. Jakiś czas temu zrobiłem uprawnienia trenera ze specjalizacji kickboxingu i przygotowań motorycznych. Mam jednak zwykłą pracę, którą staram się pogodzić ze swoimi treningami. Nie cieszy mnie prowadzenie codziennych zajęć, jednakże kiedyś chciałbym mieć swojego wychowanka.

Jakie plany masz jeszcze na ten rok?
BZ:
Chcę się pokazać na własnym podwórku na HFO 4 dla Sądeczan. Stawiamy z trenerem również na Niemiecką organizację Mix Fight Gala, gdzie dostaję ciekawe oferty walk z mocnymi przeciwnikami.

Kto cię wspiera?
BZ
: Najbladziej wspiera mnie tata, który często ze mną trenuje. Wspiera mnie także dziewczyna i rodzina. Cały czas mam wsparcie trenera Łukasza Pławeckiego i Wojtka Szyszki oraz chłopaków z klubu Halny.

Liczba odwiedzających:
[post-views]